Zwierciadło - Siedem Smaków
Małgorzata Pieńkowska. Mądra dusza, wielki talent. Piękny głos. Dziecięcy uśmiech. Ramiona pełne zmysłowych piegów... Tak oto Bóg stworzył kobietę.
...:::Słodki:::...
Zgoda na siebie, miłość, akceptacja i spokój. Kiedyś wiozłam dla Inki pierogi (ze specjalnej zdrowej mąki oczywiście) odebrane wcześniej od pewnej pani w wielkim pośpiechu między planem filmowym, a teatrem. Gnałam, by nie wystygły, bo ja, jak to ja, chcę być mamą całą gębą, rzecz jasna. Wbiegam dumna do domu, a Inka wita mnie: "Mamo, kocham Cię". A ja co? Niewolnik organizacji życia własnego dziecka, usiłuję otworzyć słoik z pierogami. Inka znów: "Mamo, kocham Cię!" i przytula mnie. A ja znów do tego cholernego słoika, bo dziecko pewnie głodne. Inka: "Maaaamo! Kocham Cię!" I nagle stop! Przytuliłam się do niej. Było mi słodko, spokojnie i bardzo bardzo dobrze.
...:::Gorzki:::...
Po mojej chorobie wszyscy wiedzieli, co mi było, jak mi było, co czułam, i rozpisywali się na ten temat. Dostałam się w tryby machiny, która mnie używała. Nic poza tym, tylko używanie. W dodatku miałam świadomość, że tego nie chcę, a nie mogłam protestować. Zrozumiałam, że czasem ludzie siebie po prostu nawzajem używają i nie ma co z tym walczyć. Jednak to była ewidentna gorycz. Duża gorycz. Tym bardziej, że ja nie mówię o tych, o których nic nie wiem. Nie oceniam. Staram się skupiać tylko na wrażeniu i wyraźnie to zaznaczam.
...:::Nijaki:::...
Nie znam go.
...:::Pikantny:::...
Przychodzi mężczyzna do dyrektora cyrku i mówi, że ma fantastyczny numer. Dyrektor prosi, żeby mu sztuczkę pokazał. "No ale ja mogę to zrobić w namiocie cyrkowym" - odpowiedział zainteresowany. "W takim razie zapraszam". Mężczyzna wspiął się po najwyższym cyrkowym maszcie, skoczył na ziemię, połamał sobie nogi, ręce i trafił do szpitala. Po pół roku pojawił się w cyrku. Cały ubrany na biało, w pięknych butach i eleganckim garniturze stanął przed dyrektorem na środku areny i wykrzyknął: "Voila!'. Każdy z nas ma swoje "Voila!". Nadymamy się, bo wydaje nam się, żeto ważne. A to? Jest nikomu niepotrzebne. Mało tego, nawet nic z tego nie miało wyniknąć. Jednak jest w tym jakaś pikanteria.
...:::Słony:::...
Pojawia sie, gdy życie domaga się swoich praw, czasem przeobraża się więc w łzy. Jednak jest nieodzowny, ponieważ towarzyszy wielkiej chęci na życie. Kojarzy mi się z sytuacjami, kiedy wydaje mi się, że już nic nie umiem, nic nie zrobię, na nic nie mam siły. Potrafię się tylko położyć na łóżku i wypłakać pod kocem. Lubię ten smak i bardzo go cenię. To jest tak, jak z roztworu solnego wyparowuje woda i wytrącają się kryształki soli. To one dodają siłę.
...:::Kwaśny:::...
Faux Pas. Zdarza się każdemu i głupio się wytłumaczyć, ba!, głupio nawet przeprosić. Niedawno podrywał mnie starszy pan. Trudno to nawet nazwać podrywem. Taki radosny towarzyski flirt. Czułam, że mu się spodobałam. W pewnej chwili zaczęliśmy rozmawiać o oczach, które zawsze były dla mnie ogromną fascynacją. A ten pan w istocie miał piękne piwne oczy, przypominające mi dziadka. Powiedziałam więc: "Ma pan piękne oczy". "Tak?" - ucieszył się. Ja na to: "Tak, bardzo przypominają mi oczy mojego dziadka". Nie dość, że palnęłam głupstwo,to zaczęlam się zachwywać jak wnusia, a pan kompletnie sobie z tym nie radził. Niewątpliwie jednak nie chciał być moim dziadkiem.
...:::Mdły:::...
Najgorszy. To wspomnienia, które nie chcą odejść. Muszę wykonywać wtedy wielką pracę, żeby moja głowa przestała pracować i nie "dofasalała" mi więcej, by nawykowo nie być ofiarą, bo mdły smak to smak ofiar. Duszą się, ale boją się zwymiotować. Lekarstwem na to jest słony smak, potem gorzki, słodki i już. Koniec mdłości.